Robyn Schneider - Początek wszystkiego | Coś się właśnie kończy, aby zrobić miejsce zupełnie nowej historii. Co tym razem przyniesie los? To będzie początek wszystkiego.... [PRZEDPREMIEROWO]
Debiutancka
książka Robyn Schneider, amerykańskiej pisarki i vlogerki.
„Kiedy wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być... Na początku wszystkiego”.
Kiedy
wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być...
na początku wszystkiego.
Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim... Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki.
Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim... Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki.
Dzisiaj
trochę o tym, czego spodziewałam się po książce, której autorki
nie znałam, a zasugerowałam się jedynie opisem na obwolucie. Czego
spodziewałam się po samej fabule dzieła, a co dostałam w zamian i
o wrażeniach, które towarzyszyły mi na końcu historii. Jesteście
gotowi? W takim razie zapraszam na dalszą część lektury.
Kiedy dostałam propozycję recenzji „Początku wszystkiego” od wydawnictwa, na pierwszy rzut oka pomyślałam sobie, jaka piękna i magiczna jest okłada książki. Patrząc na nią wprost, nie sposób zaprzeczyć (ale o walorach okładki niedługo w cyklu „Degustacja okładkowa”, więc pozwolę sobie napisać dość ogólnikowo). Na żywo okładka wygląda jeszcze piękniej niż na dodanych zdjęciach. A teraz śmiało możecie przyglądać się jej do woli.
Kolejna myśl, która narodziła się w mojej głowie to fakt, że mam do czynienia z młodzieżówką, w dodatku ze sporą dozą otoczki romansu – a jak wiemy – istnieje cienka granica między dobrą słodyczą a przesłodzeniem doprowadzającym do mdłości. Nie czytam takich książek – krzyczał mój umysł, ale mimo wszystko chciałam sprawdzić, z czym bądź co bądź mogę mieć do czynienia. Zrobiłam to. Opis od wydawnictwa utwierdził moje podejrzenia, ale już próbka pierwszych, kilku rozdziałów ostentacyjnie rozwiała je w każdą możliwą stronę. Po prostu – początek tak mnie zaciekawił, że summa summarum już sama nie wiedziałam, czego się spodziewać i po wstępnych oględzinach książka wyszła na zero – zupełnie nie wiedziałam, dokąd poprowadzi. To przekonało: impuls, świadomość nieświadomości. Niedługo potem książkę trzymałam już w ręce.
Przede wszystkim, Robyn Schneider ma niesamowicie lekkie pióro, a indywidualizm stylu, jaki prezentuje w dziele zasługuje na uznanie. „Początek wszystkiego” co rusz zdobią inspirujące i głębokie cytaty. Podobał mi się sposób (techniczny), w jaki pisarka wykreowała świat. Dzięki niemu 320 stron przeleciało w mgnieniu oka.
Bohaterowie. O nich również warto wspomnieć, chociażby ze względu na „luźne” i typowo młodzieżowe dialogi, z wielką nutą sarkazmu i inteligencji. Każdy z nich wyróżniał się czymś innym. Cassidy uwielbia używać skomplikowanych słów i wyjaśniać innym, co oznaczają (zupełnie tak jak ja), Ezra zazwyczaj jest w centrum śmiesznych uwag i Toby – król riposty mający zawsze coś do powiedzenia. Lubię czytać sarkastyczne uwagi bohaterów literackich, mam wtedy wrażenie, że książka jest bliżej mego serca.
Finał. To coś co w zupełności mnie zaskoczyło, to coś co sprawiło, że nie mogłam wyjść z podziwu. Z podziwu dla samej autorki, która ze schematycznego szablonu historii młodzieżowych wykreowała coś swojego i po części nietuzinkowego.
Kiedy dostałam propozycję recenzji „Początku wszystkiego” od wydawnictwa, na pierwszy rzut oka pomyślałam sobie, jaka piękna i magiczna jest okłada książki. Patrząc na nią wprost, nie sposób zaprzeczyć (ale o walorach okładki niedługo w cyklu „Degustacja okładkowa”, więc pozwolę sobie napisać dość ogólnikowo). Na żywo okładka wygląda jeszcze piękniej niż na dodanych zdjęciach. A teraz śmiało możecie przyglądać się jej do woli.
Kolejna myśl, która narodziła się w mojej głowie to fakt, że mam do czynienia z młodzieżówką, w dodatku ze sporą dozą otoczki romansu – a jak wiemy – istnieje cienka granica między dobrą słodyczą a przesłodzeniem doprowadzającym do mdłości. Nie czytam takich książek – krzyczał mój umysł, ale mimo wszystko chciałam sprawdzić, z czym bądź co bądź mogę mieć do czynienia. Zrobiłam to. Opis od wydawnictwa utwierdził moje podejrzenia, ale już próbka pierwszych, kilku rozdziałów ostentacyjnie rozwiała je w każdą możliwą stronę. Po prostu – początek tak mnie zaciekawił, że summa summarum już sama nie wiedziałam, czego się spodziewać i po wstępnych oględzinach książka wyszła na zero – zupełnie nie wiedziałam, dokąd poprowadzi. To przekonało: impuls, świadomość nieświadomości. Niedługo potem książkę trzymałam już w ręce.
Przede wszystkim, Robyn Schneider ma niesamowicie lekkie pióro, a indywidualizm stylu, jaki prezentuje w dziele zasługuje na uznanie. „Początek wszystkiego” co rusz zdobią inspirujące i głębokie cytaty. Podobał mi się sposób (techniczny), w jaki pisarka wykreowała świat. Dzięki niemu 320 stron przeleciało w mgnieniu oka.
Bohaterowie. O nich również warto wspomnieć, chociażby ze względu na „luźne” i typowo młodzieżowe dialogi, z wielką nutą sarkazmu i inteligencji. Każdy z nich wyróżniał się czymś innym. Cassidy uwielbia używać skomplikowanych słów i wyjaśniać innym, co oznaczają (zupełnie tak jak ja), Ezra zazwyczaj jest w centrum śmiesznych uwag i Toby – król riposty mający zawsze coś do powiedzenia. Lubię czytać sarkastyczne uwagi bohaterów literackich, mam wtedy wrażenie, że książka jest bliżej mego serca.
Finał. To coś co w zupełności mnie zaskoczyło, to coś co sprawiło, że nie mogłam wyjść z podziwu. Z podziwu dla samej autorki, która ze schematycznego szablonu historii młodzieżowych wykreowała coś swojego i po części nietuzinkowego.
+
Lekki i przyjemny styl autorki;
+
Bardzo realna historia;
+
Zaskakujące zakończenie.
-
Szablonowy wątek w książce.
Spodziewałam się nieco ckliwego i powierzchownego romansu, a tymczasem proszę bardzo. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Dostałam coś naprawdę życiowego, głębokiego i z przekazem dla odbiorcy. Książka na długo zostaje w pamięci czytelnika, a emocje, jakie towarzyszą na finiszu są nie do opisania. W moim przypadku było to zdziwienie, podziw i satysfakcja. Takie niespodzianki to ja lubię!
„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć”.
„Oscar Wilde powiedział kiedyś, że umieć żyć to najrzadsza rzecz na świecie, bo większość ludzi jedynie egzystuje i to wszystko. Nie wiem, czy miał rację, ale wiem, że ja bardzo długo tylko egzystowałem. A teraz zamierzam żyć”.
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam od:
Ogólna
liczba stron: 320
Rodzaj literacki: literatura
młodzieżowa/romans
Tytuł oryginału: The Beginning Of Everything
Wydawnictwo: Moondrive
Cena okładkowa: 36,90
Data wydania: 14.06.2017
Ocena książki: 7,9/10,0
Tytuł oryginału: The Beginning Of Everything
Wydawnictwo: Moondrive
Cena okładkowa: 36,90
Data wydania: 14.06.2017
Ocena książki: 7,9/10,0